Kaukaz, marszrutki i fontanna z której płynie alkohol… Urlop czas zacząć!

„Gruzja to mały kraj, ponad cztery razy mniejszy od Polska. Ale to właśnie porównanie nigdy nie przychodzi tam na myśl. Wrażenie kłóci się z faktami, ponieważ wszechobecność gór zmienia prawa optyki. Gruzja wydaje się ogromna, bezgraniczna jak ocean. Góry pomnażają krajobraz. Na danej przestrzeni równina oferuje tylko jeden pejzaż. Na tej samej przestrzeni góry pokażą dziesiątki, a nawet setki widoków. Wystarczy przejechać kilometr dalej, wystarczy minąć jakieś zbocze, wejść na skałę albo opuścić się w dolinę. Obraz będzie się rozrastać, potężnieć, przekraczać ramy, nabierać nowych wymiarów; w końcu, obracając się niemal w jednym miejscu, zaczynamy odczuwać, że poruszamy się w nieskończoności.”

 Kirgiz schodzi z konia – Ryszard Kapuściński

Gruzja zawsze była na liście naszych podróżniczych celów. Niby nie daleko, ale zawsze jakoś tak nie po drodze. I przyszedł czas aby wziąć sprawy w swoje ręce….

– Marek, jedźmy do Gruzji!

– Dobrze, jedźmy…

Tym razem to nie podróż wybrała nas, ale my ją. Dokładnie dwa tygodnie temu kupiliśmy bilety do Kutaisi. W dobrym terminie i w dobrej cenie. W pamięci miałam słowa kolegi „Dajcie znać jak będziecie gdzieś jechać”. Zadzwoniłam, powiedziałam, a godzinę później Mikołaj też miał bilet. Kilka dni temu, równie spontanicznie dołączyła do nas Magda. Przed nami jeden z nielicznych wyjazdów, na który wybierzemy się w większym gronie. A że każdy ma swój sposób podróżowania, będzie to nie tylko wyzwanie, ale i przygoda.

Pierwszy lepszy przewodnik powie nam, żeby koniecznie odwiedzić Kazbek i Tibilisi. Jednak my trochę na przekór, a trochę z braku czasu, ominiemy te malownicze, ale i najbardziej turystyczne miejsca. Wyruszamy bowiem do Swanetii. Ta malownicza kraina położona jest pośród najwyższych szczytów Kaukazu. Kusi nie tylko dziewiczymi krajobrazami, ale i swoją niedostępnością. Charakterystyczną cechą regionu są kamienne wieże, które dawniej służyły do celów obronnych. Jeszcze kilka lat temu Swanetia uchodziła za jeden z najniebezpieczniejszych regionów w Gruzji, dziś małymi krokami otwiera się na turystów. Całe szczęście nadal daleko jej do tłocznych kurortów i w dalszym ciągu pozostaje autentyczną, gruzińską krainą. Chcielibyśmy także odwiedzić Uszguli, wioskę w której obecnie mieszka zaledwie kilkadziesiąt rodzin. Zimą odcięta jest od świata, a mieszkańcy muszą polegać na swoich zapasach. Podobno czas się tam zatrzymał. Ze względu na trudny dojazd możemy mieć problemy z dotarciem, ale jesteśmy dobrej myśli… A jeśli chodzi o dalsze plany, konkretów brak. 🙂 Na pewno będzie aktywnie. Chcielibyśmy odwiedzić Batumi, zobaczyć jaskinię Prometeusza i zwiedzić Kutaisi, jednak co uda nam się zrealizować, okaże się na miejscu… Tradycyjnie, po powrocie chcemy też odpowiedzieć na kilka pytań. Oto one:

  1. Czy to prawda, że z fontanny w Batumi płynie chacha?
  2. Jak smakuje tradycyjne, gruzińskie chaczapuri?
  3. Czy legendy o gruzińskiej gościnności mają oparcie w praktyce?
  4. Jak wygląda położona najwyżej w Europie osada?
  5. Czy Batumi, o którym śpiewały Filipinki, rzeczywiście jest miastem ze snów?
  6. Czy Polacy naprawdę są tak bardzo lubiani w Gruzji?

Przed oczami mam siebie. Moja twarz tonie w blasku zachodzącego słońca. Siedzę na górskim zboczu, wpatrując się w ośnieżone szczyty Kaukazu. Cień pada na dolinę. Wokół mnie cisza. Wieczory są coraz zimniejsze. Jesień idzie… Rozgrzewający łyk gruzińskiego wina pozwala mi jeszcze trochę tutaj zostać… – niech sen się ziści…

W miarę dostępności internetu będziemy się z Wami dzielić na bieżąco na facebooku i instargramie, także bądźcie czujni! 🙂