Wyspa Saona – dominikański raj, czy kłamstwo folderów turystycznych?

Ręka do góry, kto chociaż raz w życiu widział w internecie jakieś piękne miejsce (no wiecie – nasycone kolorki, turkusowa woda, a wokół żadnych turystów), które w rzeczywistości okazało się wielkim rozczarowaniem? Ok, nie musicie podnosić ręki (ani nawet nogi), wystarczy, że przytaknęliście mi w myślach 🙂 No i takie właśnie obawy mieliśmy w stosunku do Saony, zwłaszcza, że Catalina, którą odwiedziliśmy wcześniej, wydała nam się tak piękna, że już chyba nic nie mogłoby jej pobić. Zresztą sami spójrzcie na to zdjęcie…

DSC_0658 (Copy)Ostatecznie jednak postanowiliśmy się przekonać na własnej skórze, czy Saona faktycznie jest przereklamowana, czy może w tych wszystkich ochach i achach na jej temat, jest choć odrobina prawdy… Mimo że wyspa jest chyba najpopularniejszą atrakcją całej Dominikany, to dostanie się tam na własną rękę nie jest możliwe. Nie ma tu żadnego transportu publicznego, bo na wyspie tak naprawdę nikt nie mieszka i poza jednym hotelem, nie ma tam większych zabudowań, a jedynie kilka zadaszeń, służących turystom za stołówki. Po szybkiej kalkulacji zdecydowaliśmy się więc na wycieczkę zorganizowaną, a że mieliśmy bardzo dobre doświadczenia znów wybraliśmy wyjazd z Krzyśkiem.

DSC_9645 (Copy)Po drodze na Saonę zrobiliśmy przystanek w Piscina Natural, czyli naturalnym basenie Morza Karaibskiego. No i zaczęło się… Pierwsze zderzenie pocztówkowych wyobrażeń z brutalną rzeczywistością. Ale czy na pewno brutalną…? Owszem, było trochę ludzi i ze 2 motorówki oprócz naszej, ale… BYŁO NIESAMOWICIE PIĘKNIE! I nic nie było w stanie tego przyćmić… Kolor wody hipnotyzował i dosłownie raził w oczy! Co chwilę przecierałam okulary nie wierząc w to co widzę.

DSC00628 (Copy)DSC00634 (Copy)A gdy już troszkę się otrząsnęłam dałam nura do wody i całą sobą chłonęłam karaibski raj, popijając zimnym drinkiem. Woda sięga tam zaledwie do pasa i jest bardzo spokojna, przez co idealnie nadaje się dla takich słabych pływaków jak ja 🙂

DSC_9707 (Copy)Kolejna atrakcja miejsca, to przepiękne, różnobarwne rozgwiazdy! I choć wielu pewnie marzy o zdjęciu z tym fotogenicznym stworzeniem, to od niedawna obowiązuje zakaz ich wyjmowania na powierzchnię. I słusznie, bo rozgwiazdy umierają, jeśli są na powietrzu dłużej, niż kilka sekund. Nie trzeba tłumaczyć, że niektórym turystom zrobienie selfie zajmuje znacznie dłużej… Niemniej woda jest tak przejrzysta, że widać je nawet na samym dnie.

IMG_20180104_184811 (Copy)W tle kusiła nas Saona, bujając zalotnie gajem zielonych palm. Ruszyliśmy więc, żeby na własnej skórze przekonać się o jej rajskości  lub raz na zawsze wykreślić z listy „must see”. Czy wykreśliliśmy? Zobaczcie sami…

DSC00674 (Copy) DSC00685 (Copy) DSC00657 (Copy)DSC00639 (Copy) DSC00649 (Copy)Od razu udaliśmy się na podbój wyspy, by poznać jej odległe zakamarki. Wszędzie było tak pięknie, że jak tylko wyłączaliśmy aparat znów wyłaniał się jakiś niesamowity widok. To z pewnością raj dla amatorów fotografii, bo w takiej scenerii zdjęcia nie mogą wyjść źle! W międzyczasie zjedliśmy pyszny dominikański obiad, chłodząc się zimnym rumem i mlekiem prosto z kokosa.

DSC00690 (Copy)DSC00722 (Copy)Przy głównej plaży i na leżakach faktycznie ludzi było całkiem sporo, ale wystarczyło oddalić się kawałek, by znaleźć ustronne miejsce i delektować się spokojem… Miękki i biały piasek, fikuśne palmy i wszechobecny błękit, to idealne warunki do rajskiego odpoczynku. Chyba nigdzie indziej na Dominikanie nie spotkaliśmy aż tak pięknych widoków…

DSC00683 (Copy)DSC00688 (Copy)Droga powrotna minęła nam na dominikańskich tańcach, bo nasz katamaran zamienił się w pływające centrum rozrywki… 🙂

DSC00753 (Copy)Jeśli więc zastanawiacie się, czy warto wybrać się na Saonę odpowiadam – trzy razy TAK!

DSC00645IMG_20180105_075109 (Copy)DSC00726 (Copy)DSC00670 (Copy)