Maroko w 10 dni. Przygotowania + rady mieszkanki Marrakeszu.
Żeby upolować lotniczą okazję, trzeba działać szybko. Nie ma czasu na zastanawianie, czy aby na pewno pogoda w danym miejscu i terminie będzie idealna lub czy dostaniemy urlop. Są takie okazje, dla których warto zaryzykować, nawet jeśli podróż ostatecznie miałaby nie wypalić. W końcu co innego stracić 50, niż 500 zł, prawda? 🙂 Idąc tym tokiem myślenia, prawie dwa miesiące temu , staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami biletów lotniczych do Maroka, chociaż dopiero w ubiegłym tygodniu ostatecznie dowiedzieliśmy się, że dostaniemy urlopy. Wtedy też zaczęliśmy co nieco planować, a było to mniej więcej tak…
Ja: No już sama nie wiem… To może najpierw Tanger, potem Chefchaouene, Fez i od razu Meknes, bo to niedaleko, później Rabat i to już tylko rzut beretem do Casablanki. No i oczywiście Marrakesz! Potem Agadir, Bani Mallal, Ouarzaza, Essaouira… Aaaa i jeszcze noc na Saharze. Co powiesz?
(Chwila konsternacji. Przemawia luby. Schodzę na ziemię.)
Marek: A to Ty chcesz tam coś zobaczyć, czy cały wyjazd w autobusach spędzić?
No i dylemat pomiędzy ilością, a jakością został rozwiązany jednym zdaniem. Jak dobrze mieć u boku kogoś, kto potrafi nadać roztrzepanym planom racjonalny charakter…
Informacji o danym kraju najlepiej jest szukać u źródła, a że w Maroku mieszka około 50 Polaków, udało nam się skontaktować z jedną z naszych rodaczek. Kasia, która mieszka w Marrakeszu ze swoim mężem Abdelilahem i wraz z nim prowadzi sklep Marokańskie cuda, udzieliła nam kliku wskazówek odnośnie zwiedzania. Chętnie się nimi z Wami podzielimy:
„Ja chyba osobiście pojechałabym do Fezu , Meknes jeśli byłby czas zahaczyłabym o niebieskie miasteczko Chefchaouen 🙂 Jeśli jedziecie pociągiem bądź autobusem to z Fezu i tak przewiozą was przez Rabat, Casablance. W Casablance jest piękny meczet Hassan II + jest to nowoczesne miasto – inna twarz Maroka tak jak i Rabat. Jeśli się uda to piękna tez jest Essaouira nad oceanem. A Marrakesz to miasto w którym można być nawet 10 dni i się nie nudzić ! 🙂 Po zobaczeniu atrakcji Marrakeszu warto wybrać się stąd na 1-dniową wycieczkę w góry Atlas np. Ourika 🙂 Jeśli chodzi o noclegi to w Marrakeszu warto spać w tzw. Riad, czyli staro arabskie domy przerobione na hotele. Są kameralne i klimatyczne, booking.com ma ich pełno w ofercie 🙂 ”
Czy skorzystamy z porad? Na pewno! A ile uda się zrealizować? Okaże się w trakcie. Nie mamy sztywnego planu, więc jeśli jakieś miejsce swoim urokiem zatrzyma nas na dłużej, z czystym sumieniem temu urokowi się poddamy.
Jest jednak kilka pytań, na które chciałabym odpowiedzieć po powrocie. Oto i one:
- Czy zwiedzanie medyn na własną rękę w większości przypadków grozi zgubieniem się?
- Czy gałązka mięty chociaż trochę zneutralizuje zapach garbarni skór w Fez?
- Czy Marokańczycy, wierząc, że zdjęcia kradną duszę, rzeczywiści niechętnie dają się fotografować?
- Czy w tym, słynącym z targowania się, kraju uda nam się cokolwiek wynegocjować bez znajomości języka francuskiego i arabskiego?
- No i czy marokańska harira smakuje lepiej, niż moja zupa z soczewicy i pomidorów 🙂
I na koniec kilka rzeczy, o których warto pamiętać przed wyjazdem. Po pierwsze paszport, niby oczywiste, ale warto pamiętać, że musi być ważny co najmniej przez pół roku. Całe szczęście w porę zorientowałam się, że mój się przeterminował i w ciągu niespełna miesiąca wyrobiłam nowy. Po drugie ubezpieczenie. Dobrze jest mieć pewność, że w razie nieszczęśliwych wypadków, czy nawet niewielkiej choroby będziemy mieć za granicą odpowiednią opiekę. My ubezpieczyliśmy się za (uwaga!) 110 zł na cały rok. Wiem, podejrzanie tanio, ale jeśli nie dowierzacie przeczytajcie opinie osób, które miały okazję przekonać się na własnej skórze, że to oferta godna polecenia (tutaj). Kolejna sprawa – pieniądze. Dirhamów nie da się wwieść, ani wywieźć poza granice kraju, więc warto zaopatrzyć się w euro, ponieważ na wymianie dolarów można sporo stracić, ze względu na niestabilny i często zaniżany kurs. O reszcie dowiemy się dopiero na miejscu, toteż obiecujemy przywieźć Wam po powrocie dużo praktycznych informacji i świeżutkich zdjęć, a jeśli Internet pozwoli, to i prosto z Maroka. A właśnie, kto nas jeszcze nie obserwuje na Instragramie? Klik
Tym czasem trzymajcie kciuki, żeby luby nie sprzedał mnie za wielbłądy! 🙂
Zdjęcia pochodzą ze strony: www.freeimages.com.
10 Comments
Zapowiadają się Wam cudne 10 dni! Da się zobaczyć dużo i ograniczyć czas w autobusach/pociągach. My korzystaliśmy z tych drugich, wybierając np. nocną jazdę z Marrakeszu do Tanger. Trip zaczynaliśmy w Rabacie, kończyliśmy właśnie w Tanger. Historia zaczyna się tutaj: http://www.zapiskizeswiata.pl/2014/04/autostopem-do-rabatu.html i trwa przez kilka postów 😉 Powodzenia!
Wooow 😀 autostopem… 😀 Obowiązkowa lektura na jutro! Dziękuję! 🙂
Super plan ciezko bedzie wszystko zobaczyc ale moze sie uda,mysmy byli w 2010 r wsumie na jakies 2 tyg i nie zobaczylismy wszystkigo bo chcielismy zrobic jubal toubkal i to zajelo 2 dni noc na saharze (z marakeshu wycieczka 3 dniowa) nigdy w zyciu nie widzialem tak czystego nieba poprostu Bomba 🙂 Fez jest tez przepiekny a Riady maja swoja cene ale znajdowalismy je na miejscu czy byly taniej?nie wiem nigdy nie porownywalem cen z booking.com Zdarzyla sie wizyta w szpitalu nie mielismy ubezpiczenia na szczescie skonczylo sie na zastrzyku odczulajacym 🙂 ogolnie marakesh jest miejscem startu i konca bo gdziekolwiek ruszylismy sie czy do fez w gory czy agadiru zawsz przez marakesh
Maciej zazdroszczę zdobycia szczytu! 🙂 Nasz plan ciągle ulega zmianom, bo ciężko jest w tak krótkim czasie wszystko zobaczyć, ale już czuję, że tu wrócimy… 🙂
Hahaha Maroko to nie Afryka 😛 TO prawie Europa. Dogadacie się po Angielsku. Ze zdjęciami uważajcie, lokalsi mogą się zdenerwować z uwagi na opisany problem „wykradania duszy”, i nie ma co się bać – bezpiecznie/niebezpiecznie jak wszędzie indziej. Podstawowe środki ostrożności należy zachować. Byłam co prawda z czwórką znajomych ale jeździliśmy wszędzie na własną rękę. Było to 5 lat temu. Ciekawy kraj, godny zobaczenia! W razie zainteresowania może posiadam jeszcze namiary do Couchsurferów.
Ewa, dzięki za wskazówki 🙂 Było bezpiecznie i rzeczywiście z większością udało nam się dogadać po angielsku 🙂 Couchsurferów też udało nam się znaleźć 🙂 Teraz tylko pozostaje to wszystko spisać…
O Maroku miałam cały cykl wpisów 🙂 To fantastyczny kraj 🙂 Ja bym poleciła szczególnie wizytę w Marrakeszu, Casablance, Volubillis i Fezie. Essouaira jak dla mnie trochę przereklamowana. Co do zapachu z garbarni – mięta daje radę 🙂 Marokańczycy szybko uczą się języków i potrafią targować się też po polsku, więc spokojnie upolujecie jakieś okazje 🙂
Pozdrawiam 🙂
Ola
Ola, miałaś rację, to fantastyczny kraj! 🙂 mieliśmy już okazje przekonać się na własnej skórze… 🙂 Casablankę i Volubillis niestety ominęliśmy, ale Maroko zachwyciło nas na całej długości i szerokości geograficznej <3 Essouaira także, ale może dtaego, że jest środek stycznia, a woda w oceanie była taka ciepła... 😀
Ja byłam ostatnio w Marakeszu – lot z Krakowa – zatrzymałam się tydzien w Riads de la Medina , w której właściciel francuz mówi po polsku !!! Takze to duzy plus, bo polecił nam dużo fajnych lokalnych miejsc. Zakwaterowanie sasmo w sobie też świetnie zlokalizowane i w bardzo dobrym standardzie, ceny przystępne. Co do samego miasta żadne niebezpieczeństwo mnie tam nie czekało o dziwo ;), minusem są wysokie temeperatury… ale przygoda globalnie warta zachodu. Następnym razem pojadę też na pustynie, bo podobno świetna atrakcja.
Macie tutaj ich stronę ( jest ona też po polsku )
https://www.riadsdelamedina.com/
Dzięki Ania! 🙂 Może jeszcze kiedyś nas tam zaniesie…