Opuszczone gospodarstwa pośrodku niczego…
Tym razem w podróży towarzyszył mi tato. Mieliśmy odwiedzić opuszczoną wioskę w okolicach Żmudzi, na którą trafił przypadkiem kilka lat temu. Nie było łatwo ją odnaleźć, ale przez to nasze „gubienie się” zaleźliśmy kilka ciekawych miejsc. Pierwsze z nich to XVIII wieczny zajazd w Wólce Leszczańskiej, pozostałość dawnego dworu. Budynek piękny, jednak jak dla mnie było w nim zbyt mało znaków dawnego życia. Szukaliśmy więc dalej…
Przejeżdżając polną drogą zobaczyliśmy w oddali zarys domu… Był tak zarośnięty, że ledwo udało nam się do niego wejść, jednak walka z pokrzywami naprawdę się opłacała. Widać, że dawno nikt tu nie zaglądał…
W pierwszej kolejności naszą uwagę przykuło leżące na stole zdjęcie. Czarno białe, z napisem: „Pamiętajcie o mnie”… Najprawdopodobniej była na nim zmarła lokatorka. Czy to jej pranie suszyło się w kuchni za ścianą?
Na stole leżały pojemniki na wodę święconą, w kształcie Maryi, znicz i butelka z niezidentyfikowaną zawartością. Były też łóżka z siennikiem, z którego wysypywała się słoma, drewniana skrzynia i piec kaflowy… Na kuchni stały garnki, jakby czekając na gospodynię, która przecież już nigdy nie wróci. Podwórka strzegła niczym niezabezpieczona studnia bez dna…
Kolejna posesja do której trafiliśmy, strzeżona była przez ule i zamieszkałe w nich pszczoły. Co do samego domu nie mieliśmy pewności, czy aby na pewno jest pusty, więc woleliśmy nie ryzykować, że zastaniemy śpiącego gospodarza…
Następny obiekt był najtrudniejszy do zdobycia. Okazało się, że nie prowadzi do niego żadna droga, ani nawet ścieżynka… Z każdej strony otoczony był przez rzepak, który chwilami sięgał nam do czubka głowy. O mały włos się nie poddaliśmy, ale ciekawość okazała się silniejsza…
Na podwórku oprócz opuszczonych budynków, przywitały nas pokrzywy, osty i barszcz Sosnowskiego… W domu znajdowało się parę zniszczonych mebli, a w stodole ślady po zwierzętach.
W drodze powrotnej znowu musieliśmy przedzierać się przez rzepak, a potem przez pole pszenicy. Doszliśmy do chatki położonej w niesamowicie malowniczej scenerii. W myśl powiedzenia „jeśli nie da się drzwiami, to wejdź oknem” udało mi się dostać do środka…
Jak się okazało jakiś drapieżnik zrobił tu sobie składzik swoich ofiar… Na podłodze leżała martwa kuropatwa i kilka innych ptaków. Przy oknie wisiał zakurzony święty obrazek, a przy drzwiach stary płaszcz. W pomieszczeniu obok stały zimowe buty, których już nikt nigdy nie założy…
Kolejny obiekt, który odwiedziliśmy, to mały domek z czerwonej cegły, z eternitową dachówką. Piwnica zrobiona była z opoki, więc budynek musiał być naprawdę bardzo stary. Kiedyś było tu centrum czyjegoś wszechświata… Miłości, szczęścia, a może samotności i rozpaczy? Kto wie jaka była historia domu, o którym nikt już nie pamięta? Dziś to tylko wybite okna, obdrapane ściany i dziurawy kubek…
Ostatnie miejsce do którego trafiliśmy, okazało się nie do końca opuszczone. Skoszona trawa wskazywała na to, że ktoś tu jeszcze czasem zagląda i przyjeżdża do wsi, o której świat zapomniał…
Kiedy już wracaliśmy, z jednego domu wybiegła mała dziewczynka. Wskoczyła na bramę i zaczęła do nas radośnie machać… Wygląda na to, że przejeżdżający samochód nie jest tutaj częstym widokiem. Ta wizyta pełna była wrażeń, ale i nostalgicznych przemyśleń. Kiedyś i po nas zostaną tylko zakurzone zdjęcia i zardzewiałe kubki… Cóż. Śpieszmy się żyć.
Komentarze
Uwielbiam takie miejsca, choć zawsze wywołują we mnie nostalgię i tęsknotę… Marzę wtedy, by poznać historie mieszkających tam ludzi… Gdyby ściany mogły mówić! Patrząc na pozostałości czyjegoś bytu, pozostawione w nieładzie, odnosi się wrażenie, że właściciel wyszedł na chwilę zbyt długo, ale lada moment wróci…
Mamy podobne wrażenia… Też zawsze myślę o tym jak kiedyś wyglądało życie w tym miejscu….
Cześć Marta! Zainspirowałaś mnie- ostatnio w wakacje też odwiedziłam opuszczoną wioskę na Opolszczyźnie i tylko o tym wspominałam- a przecież warto o tym pisać, bo widzę, że nie tylko mnie ciekawią takie miejsca. Buziaki!
Cześć Ewelina 🙂 Bardzo się ciesze – ja uwielbiam takie opuszczone miejsca i chętnie o nich czytam, także opisuj koniecznie! 🙂