Magiczne i tajemnicze opuszczone ośrodki wczasowe.
Samochód zaparkowaliśmy obok lasu, żeby zanadto nie rzucać się w oczy. Było kilkanaście stopni mrozu, toteż okolica wydawała się zupełnie wymarła. Zrobiłam rozbieg, wskoczyłam na bramę i po chwili byłam już po drugiej stronie.
Śnieg chrupał pod stopami głośniej niż zwykle, a siarczysty mróz uparcie atakował nozdrza. Minęliśmy drogę wjazdową, zarośnięte korty tenisowe i naszym oczom ukazał się pierwszy opuszczony budynek. Weszliśmy do środka przez wybitą w drzwiach szybę.
Już na wstępie zaparło nam dech… Recepcja, kawiarnia, stare meble i dziesiątki rozrzuconych obrusów. W magazynku walały się resztki przeterminowanej żywności, wszędzie było pełno dokumentów, kluczy i poobijanych naczyń…
Czy to możliwe, że to opuszczone od ponad dziesięciu lat miejsce, jest jeszcze w tak niezłym stanie? I jakim cudem całkiem niedawno nie wiedzieliśmy o jego istnieniu? Cały kompleks składa się z czterech okrąglaków, pomiędzy którymi prowadzi łącznik.
W najmniejszym z nich znajdowała się restauracja, natomiast w pozostałych pokoje wypoczynkowe, świetlice, warsztat, a nawet gabinet lekarski. Pozostawione na pastwę losu budynki powoli niszczeją. Do bankructwa ośrodka przyczyniło się podobno złe gospodarowanie zarządcy, brak bieżących napraw oraz kosztowne ogrzewanie elektryczne. Teren obiektu obejmuje aż 8 hektarów i jest wystawiony na sprzedaż za 5 milionów złotych. Jeśli do końca roku nie znajdzie się kupiec, budynki zostaną zburzone, a obszar podzielony na mniejsze działki. Szkoda, ponieważ widać tu ogromny potencjał. Charakterystyczne okrąglaki mają wyjątkowy klimat. Słońce wpada do środka przez oszklone ściany, sprawiając, że wnętrza stają się jeszcze bardziej przytulne.
W każdym z budynków, na środku znajduje się okrągły taras, który wygląda imponująco zarówno z góry, jak i z dołu.
Wokoło rosną drzewa, a po drugiej stronie ulicy znajduje się malownicze jezioro.
Zaraz obok znajduje się także blok, w którym mieszkali zamożniejsi pracownicy ośrodka. Sprawia on wrażenie jakby został opuszczony w ciągu jednego dnia. Mnóstwo rzeczy osobistych, ubrania, książki, zabawki. Ale to temat na oddzielny wpis…
To jak, skusicie się na spacer po tym niezwykłym miejscu? No to w drogę…
To była nie tylko niesamowita wizyta, ale i wyjątkowa podróż. Podróż w czasie, o 10 lat wstecz…
19 Comments
Mam ciary na plecach po obejrzeniu tych zdjęć, wow…
Świetne zdjęcia, specjalnie nie piszesz gdzie to jest? 🙂
Tak 🙂 żeby miejsce jak najdłużej cieszyło swoim urokiem, a nie zostało rozkradzione…
O ja! Jaki klimat 😀 Jakbym miała te 5 mln w portfelu to natychmiast bym kupiła i urządziła tam hostel w stylu lat 60 z boskimi wzorzystymi tapetami!
Do tych 5 milionów niestety należałoby dorzucić kolejne 10 na remont 😉 niestety…
Kobi, masz rację. Kupno z remontem podobno około 12 milionów… :/
Dobry plan 😀 Trzeba puścić lotka 😉 My na pewno będziemy stałymi klientami 😉
kurcze, kurcze, horror by mozna nakrecic w takim miejscu 🙂
To prawda… 🙂 Kto wie, czy coś już tu nie było kręcone 🙂
piękne miejsce, pozazdrościć odwagi!
Dziękujemy 🙂 Ciekawość to pierwszy stopień do… takich miejsc 🙂
Matko święta, „Lśnienie” mi się przypomniało od razu. Aż dziwne, że takie miejsce jeszcze istnieje.
Ja też lubię takie miejsca. W ogóle lubię podróżować, gdy tylko czas na to pozwala. 🙂 Z opuszczonych miejsc warto wybrać się do Bornego Sulinowa, a raczej na opuszczone osiedle w lesie – kantyna, bloki, szkoła. Gdy byłam tam ostatnio kilkanaście lat temu można było tam pochodzić i zobaczyć jak kiedyś toczyło się tam życie.
…i tak każdy zna lokalizacje no chyba, że jest leniwy… pozdrawiam kumatych xD
Fantastyczna relacja. Podziwiam za odwagę i zazdroszczę:)
Jejku, podziwiam Wasza to, że ne baliście się tam wejść! P.S. Ten biały stół ze zdjęcia – super! Zakochałam się! W stole oczywiście 🙂
uwielbiam takie miejsca! W Karpaczu jest taki ośrodek, czasami da się tam zajrzeć 😉
To niesamowite, że zostały te wszystkie rzeczy… Zrozumiałabym budynki, meble jeszcze, ale te wszystkie drobiazgi? :O
Też nas to zastanawia… I w tym tkwi cała magia! 🙂