Pola minowe i śnieżne pułapki, czyli trekking w góry Prenj.

Śpiew ptaków i rechot żab zbudziły mnie o 5 rano. Uchyliłam wejście do namiotu, a rześkość górskiego powietrza skutecznie odpędziła resztki snu. Wiedziałam, że tego dnia czeka mnie wymagający trekking, więc ponowne zawinięcie się w ciepły śpiwór i udawanie naleśnika nie miało sensu. Słońce oblewało ciepłym światłem pobliskie szczyty, a poranna rosa połyskiwała w jego promieniach. Bajka…

DSC_0769 (Copy)Przemek z którym miałam ruszyć w góry, grzał właśnie wodę na herbatę, a obok mojego namiotu spał pies, przez którego w nocy bałam się wyjść na siku (wyglądał jak niedźwiedź! Serio!)… Po śniadaniu i spakowaniu naszego obozowiska opuściliśmy jezioro Boracko i ruszyliśmy w stronę gór Prenj. Nie obeszło się bez GPSa i mapy…

DSC_0953 (Copy)Leśna droga prowadząca na szlak, była tak kamienista i kręta, że nawet Kubica by się jej nie powstydził… Za każdym razem, gdy już myśleliśmy, że jesteśmy na miejscu, gubiliśmy się na nowo. W końcu jednak udało nam się zaparkować auto i odnaleźć drogę. Początkowo łagodna ścieżka szybko przerodziła się w strome i kamieniste zbocza.

DSC_0850 (Copy)Na jednym z podejść naszym oczom ukazały się czerwone znaki, rozmieszczone na drzewach. Okazało się, że szlak prowadzi przez… pole minowe :). Każdy niefortunny krok w bok mógł skończyć się tragicznie, dlatego trzymaliśmy się wyznaczonej trasy.

DSC_0854 (Copy)Niestety nie zawsze było to takie proste, bo oznakowania pozostawiały wiele do życzenia. Chwilami mieliśmy wątpliwości, czy aby na pewno jesteśmy na właściwej drodze i czy nie weszliśmy na pole minowe. Kable i pozostałości po wybuchowych pułapkach nie pozwalały zapomnieć w jakim miejscu jesteśmy. A dlaczego właściwie szlak prowadził właśnie tędy? Tak naprawdę ogromna część Bośni i Hercegowiny w dalszym ciągu nie jest rozminowana. Oczyszczenie terenów górskich jest wyjątkowo trudne i kosztowne, dlatego warto docenić, że powstały chociaż szlaki. W innym wypadku jeszcze większa część kraju byłaby niedostępna. Białe czaszki na czerwonym tle wprowadzały nutę grozy, sprawiając, że oczy mieliśmy dookoła głowy…

DSC_0985 (Copy) (Copy)A jak już pola minowe pozostawiliśmy za sobą przyszedł czas na nowe utrudnienia – zaspy śnieżne. Moje buty średnio nadawały się do marszu w takich warunkach, ale postanowiliśmy spróbować. Krajobraz wskazywał, że zimą musiały przechodzić tędy lawiny śnieżne, ale na wszelki wypadek wolałam zbyt długo nie patrzeć w dół.

DSC_0882 (Copy)Mój lęk wysokości i zaspy po kolana nie ułatwiały wspinaczki. Przemek szedł przodem tworząc ślady w śniegu, tak abym mogła po nich swobodnie przejść. Z racji tego, że w zacienionych miejscach powierzchnia była zamarznięta, musiał porządnie tupać, abym mogła postawić krok.

DSC_0868 (Copy)Szłam za nim po jednej z takich zasp, aż nagle ŁUP!!! Śnieg pod Przemkiem momentalnie się zapadł, a on zawisł w przepaści. Na pozór twarda śnieżna skorupa, od spodu była roztopiona, a pod nią kryły się szczeliny i kamienie. Stałam metr dalej i bałam się ruszyć, żeby nie spotkało mnie to samo. Przemkowi udało się wydostać spod śniegu i osuwających się kamieni. Całe szczęście poza opuchniętym i zdartym kolanem nic mu się nie stało.

DSC_0860 (Copy)Odetchnęłam z ulgą, ale dalej stałam w tym samym miejscu, nie mając odwagi zrobić kroku w tył, ani w przód. Nie chciałam jednak skończyć jak on, więc musiałam znaleźć inną drogę i ostatecznie dostałam się na brzeg górą. Po drodze mieliśmy do pokonania jeszcze kilka przeszkód. Śnieg leżący na nasłonecznionych skarpach zapadał się po kolana i tworzył mokrą breję. Widoki były jednak motywacją do dalszej drogi…

DSC_0896 (Copy)DSC_0942 (Copy)DSC_0921 (Copy)DSC_0934 (Copy)DSC_0909 (Copy)Po kilku godzinach udało nam się jednak dojść do schroniska Jezerce… Drugie śniadanie w takich okolicznościach to prawdziwy rarytas… Cisza, spokój i góry.

DSC_0967 (Copy)DSC_0913 (Copy)DSC_0963 (Copy)Patrząc na pobliskie szczyty i analizując sytuację zrezygnowaliśmy z dalszej drogi. Nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu, a było na nich zbyt dużo śniegu, dodatkowo Przemkowi dokuczało kolano. Niemniej już na tej wysokości widoki były imponujące. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że w takich warunkach uda nam się dojść tak wysoko. Droga powrotna była równie wymagająca, ale nie daliśmy się zgubić rutynie i zachowaliśmy ostrożność. Mimo że większość naszych śladów już stopniała, to udało nam się bezpiecznie wrócić tą samą trasą. To był wycieczka pełna wrażeń…

OPIS TRASY
Nasz trekking rozpoczęliśmy za wioską Bijela. Doszliśmy do schroniska Jezerce na wysokości 1655 m n.p.m. Zaczęliśmy z wysokości około 700 metrów, czyli zrobiliśmy jakieś 950 metrów przewyższenia. Droga do schroniska zajęłam nam około 3 godziny, a powrót około 2,5 h. Według GPSu trasa miała niespełna 9 kilometrów, ale biorąc pod uwagę spore przewyższenie, odczuwało się ją jak dwa razy dłuższą…

DSC_0971 (Copy)Wyruszając w góry Prenj warto pamiętać o dobrym GPSie z aktualną mapą. Z uwagi na pola minowe zgubienie szlaku może nas wiele kosztować… Śnieg w górach utrzymuje się stosunkowo długo, dlatego aby zdobyć najwyższe szczyty, trzeba zapatrzeć się w raki i czekany. A potem już tylko – ahoj przygodo!