Od muru berlińskiego po wierzchołek wulkanu, czyli przygotowania Pełną Parą!
Im bliżej wyjazdu, tym więcej pytań. Od przyjaciół, znajomych, rodziny… I o ile tato podpyta czasem, czy przypadkiem nie potrzebujemy trochę eurasów, to mama jak to mama… A gdzie będziecie spać? A czy na tym wulkanie to aby bezpiecznie? A to nie za wysoko? Do tego standardowo, czy mamy już plan, gdzie znaleźliśmy taką fajną wycieczkę i ile właściwie nas to wyniesie. I o ile rodzicom już odpowiedzieliśmy, to na resztę pytań niekoniecznie. Dlaczego? Bo po części nie znamy jeszcze odpowiedzi 🙂 Ale spróbować zawsze możemy. Co do planów, standardowo jest ogólny zarys, ale bez szczegółowego harmonogramu. Przez te całe ochy i achy nad Kanarami, Berlin pozostał nieco w cieniu…
Czasem jednak warto nie mieć konkretnych oczekiwań, bo wtedy istnieje mniejsza szansa na rozczarowanie. To co wiemy na pewno, to że stolice Niemiec zwidzimy na rowerach! Nie mamy zbyt wiele czasu, bo tylko 2 dni, więc taka opcja wydaje się idealna. A co do planowania trasy? Hmmm… kupiłam fajną mapę, także tego… 🙂 A tak poważnie, w najlepszym razie, powstanie ona w drodze z Warszawy do Berlina. A w najgorszym? Nie powstanie wcale 🙂 Będziemy jeździć, gubić się i chłonąć wielkomiejski klimat, by zaraz potem uciec do dzikiej Teneryfy!
Tak, tak – dzikiej! Bo chociaż większości kojarzy się ona z kurortami pełnymi turystów i hektarami piaskowych plaż, to my skupimy się na jej zupełnie innych walorach. A jest ich naprawdę dużo! Naszym głównym celem jest oczywiście zdobycie Teide! Pewnie macie już dość słuchania opowieści na jego temat, ale nie na co dzień mamy okazję wspinać się na jeden z największych wulkanów na świcie (spokojnie mamo, jest bezpiecznie)! Maro cieszy się w środku, a jak jak to ja, urodzony ekstrawertyk i jeszcze baba do tego, muszę gadać! 🙂 Co do reszty pytań… Fajnej wycieczki nie znaleźliśmy, fajną wycieczkę, organizujemy sobie sami! Jak zawsze na własną rękę. Znaleźliśmy za to fajne, a raczej tanie, bilety. Gdzie? Spis linków znajdziecie w jednym z naszych poprzednich wpisów –> tutaj. Ile nas to wyniesie? Kto wie! Ale na pewno nie miliony monet. Dlaczego? Bo tyle nie mamy 🙂 Udało nam się zorganizować kilka noclegów na couchsurfingu. Cieszy nas to nie tylko z racji oszczędności, ale przede wszystkim możliwości poznania mieszkańców. Nie ma nic piękniejszego, niż historie danego miejsca opowiadane przez tubylców…
Co uda nam się zobaczyć i jakie miejsca odwiedzić, okaże się na miejscu. Jest też kilka pytań, na które chcielibyśmy odpowiedzieć po powrocie. Poniżej kilka z nich 🙂
1. Jak działa autostop na Teneryfie?
2. Jak organizm znosi nocleg na wysokości niespełna 4 tysięcy metrów nad poziomem morza?
3. Czy lokalny gulasz z ciecierzycą i pomidorami, pobije smakiem marokańską harirę?
4. Czy górska wioska Masca słusznie nazywana jest europejskim Machu Picchu?
5. Czy uda nam się odnaleźć miejsca, w których kręcono Gwiezdne Wojny i Planeta Małp?
Dowiemy się już niebawem! 🙂
Tym czasem śledźcie nas na Instragramie i Facebooku! Będziemy się z Wami dzielić relacjami, jak tylko złapiemy Internet. Adios ! 😉
Komentarze
ja odpowiem na ostatnie- NIGY nie kręcono tu gwiezdnych wojen, to powtarzany mit 🙂 który powtarzany tyle razy stał się prawie prawdą 😉 kręcono całkiem niedawno pod Teide „Gniew Tytanów” 🙂
Dzięki Arleta! 🙂 Otworzyłaś nam oczy 😉
Powołamy się na Ciebie we wpisie z odpowiedziami 😛