Góry Świętokrzyskie – plan wycieczki na dzień lub dwa.

Zawsze wydawało mi się, że jak jechać w góry, to co najmniej na kilka dni. I o ile na studiach czasu było dużo, to teraz praca na etat okazała się pewnym ograniczeniem. Jednak w myśl powiedzenia jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, po ostatnim podboju wielkopolski, postanowiliśmy ze znajomymi z pracy podbić województwo świętokrzyskie.

12903710_671444286327388_100411128_oO ile między słowem Warszawa, a Góry Świętokrzyskie, na pierwszy rzut oka wyczuwa się sporą odległość, to w rzeczywistości są to niecałe 3 godziny drogi. Jeśli więc szukacie pomysłu na weekend, zamiast biadolić, że w tym czasie nie da się przecież nic zrobić, to zapraszamy do lektury.:)

12896365_1073494302712612_1734157890_oPrzy wyjeździe ze stolicy około 6, pierwszy przystanek zrobiliśmy dwie godziny później w Iłży, przy ruinach zamku Biskupów Krakowskich. XIV-wieczna wieża, już z daleka wołała do nas „hej, chodźcie zobaczyć jakie piękne są tu widoki”, a że nam nie trzeba dwa razy powtarzać, żwawym krokiem ruszyliśmy na górę.

127___031 (Copy)12919448_671443572994126_812530230_o127___03-001 (Copy)Niestety na drodze do naszego celu, stanęły zamknięte na 3 spusty drzwi. Próbowaliśmy powalczyć z kłódką, ale że taki z nas Macgyver, jak z koziej pupy trąba, to skończyło się na podziwianiu okolicy z niższych pięter. Jak widać na poniższym zdjęciu Donkiszot miałby tutaj co robić…

IMG_1110Zaraz obok zamku znajduje się mini park linowy, całe szczęście ktoś rozsądny chciał oszczędzić nam skręcenia karku i pozabierał drabinki… 🙂

12922061_671443579660792_279099668_oZ Iłży ruszyliśmy prosto do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. No dobra, prawie prosto, bo z małym przystankiem w Ostrowcu Świętokrzyskim u kolejnych znajomych z pracy, ale stamtąd to już naprawdę na szlak 🙂 (Mapka poniżej)

Bez tytułuZostawiliśmy samochód w Nowej Słupi i spacerując przez puszczę jodłową, dotarliśmy do klasztoru Świętego Krzyża na Łysej Górze.
IMG_1136127___03-002 (Copy)IMG_1145Pogoda niestety nie sprzyjała, ale nie straszny nam był deszcz i wiatr, bo chcieliśmy przejść zaplanowany szlak, ze stacją końcową w Świętej Katarzynie. Wszystko pięknie i ładnie dopóki nie doszliśmy do pierwszego drogowskazu. Święta Katarzyna 7,5 h. Seeeerio?!

IMG_1149Po szybkich kalkulacjach doszliśmy jednak do wniosku, że skoro do klasztoru dotarliśmy o połowę szybciej, niż wskazywały mijane wcześniej drogowskazy, to mamy całkiem niezłe rokowania i postanowiliśmy zaryzykować. Po drodze mijaliśmy osadę średniowieczną w Hucie Szklanej, a niedługo potem ambonę! 😀

12903940_671444099660740_1123545371_o 127___031-001Nie muszę chyba tłumaczyć, że po noclegu w jednej z takich ambon, mam do nich straszliwą słabość! Muszę? No dobra, jak muszę, to przeczytajcie ten wpis. 🙂 Po około 3 godz. z małym przystankiem na placu zabaw, dotarliśmy na Łysicę, czyli najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Brzmi nieźle co? „Najwyższy szczyt”. Jednak jeśli spodziewacie się zapierających dech w piersiach widoków, to muszę Was rozczarować, bo brzmi lepiej niż wygląda.

127___031-002Niemniej satysfakcja z jego zdobycia gwarantowana, zwłaszcza przy takiej pogodzie. A że mróz naprawdę dawał się we znaki, każdy rozgrzewał się tak jak umiał…:)

IMG_1160Po drodze do Świętej Katarzyny mijaliśmy drewnianą kapliczkę i źródełko św. Franciszka. Podobno znajdująca się w nim cudowna i nigdy niezamarzająca woda, ma moc leczenia oczu.

127___031-003IMG_1171Czy skutecznie? Kto wie. W każdym razie na dnie pływało sporo monet, więc najwyraźniej turyści byli zadowoleni. Zaraz obok na skraju lasu biegnie ścieżka upamiętniająca ofiary II wojny światowej i dwie zbiorowe mogiły pomordowanych mieszkańców… W Świętej Katarzynie znajduje się także kapliczka Stefana Żeromskiego, gdzie na ścianie zachował się podpis poety. Kiedy wreszcie udało nam się dojść do końcowego przystanku, musieliśmy jakoś się dostać do samochodu, który przecież zostawiliśmy za górami i lasami (dosłownie 🙂 )…

IMG_1157 127___03 (Copy) IMG_1127Z racji rzucających się w oczy kurtek, do łapania stopa zostałam wydelegowana ja i Mikołaj. Trzeba przyznać, że poszło całkiem nieźle, bo już po kilku minutach zatrzymał się samochód. Cóż, ten wściekły róż i robotniczy pomarańcz ewidentnie przyciągają uwagę…:)

12915009_671443929660757_914752652_oDwóch starszych panów uraczyło nas miłą pogawędką i podwiozło prosto do Nowej Słupi. Wróciliśmy po resztę, a w drodze powrotnej zahaczyliśmy o ruiny gotyckiego zamku, znajdujące się w Bodzentynie. To własnie tam zatrzymał się Władysław Jagiełło, podczas pielgrzymki na Święty Krzyż, niedługo przed bitwą pod Grunwaldem.

127___031-005 12899400_1073494289379280_129352195_o127___031-004Wisienką na torcie uwieńczającą naszą wycieczkę była wizyta w Karczmie Dobrut. Smacznie, pożywnie i w dobrej cenie, jednak, mimo że głód po całym dniu wędrowania dawał się we znaki, to płeć piękna nie podołała gigantycznemu plackowi węgierskiemu… 🙂 I choć cały wyjazd trwał tylko jeden dzień, to obcowanie z naturą i porządna dawka górskiego powietrza, naładowały nas pozytywnie na cały tydzień. Lekkie zakwasy subtelnie sugerowały, że trzeba częściej wybierać się na takie wycieczki, dlatego mamy już pomysł na następną… 🙂

IMG_1134IMG_1155