Młyn Patryki – przepis na weekend w duchu SLOW.
Jest takie miejsce w Polsce, gdzie czas płynie wolniej, powietrze pachnie lasem, a wszechobecną ciszę przerywa jedynie szum pobliskiej rzeki…
…
Jedziemy polną drogą, wypatrując zacisznej oazy, w której mamy się zatrzymać. Ostatnia prosta. Mijamy rząd przydrożnych sosen i jesteśmy na miejscu – w Młynie Patryki.
Pani Bożena i Pan Andrzej, zmęczeni pędem warszawskiego życia, porzucili wielkomiejską wygodę, kupili stary młyn i przenieśli się na Warmię. Po trwającej 3 lata przebudowie i pracach wykończeniowych, udostępnili swoje królestwo także innym miłośnikom niespiesznego wypoczynku na łonie natury… Duże okna, taras, Gospodarze witają nas serdecznym uściskiem dłoni i już po chwili czujemy się jak w domu…
Do dyspozycji gości jest zaledwie 5 pokoi, więc tłumów i masowej turystyki się tu nie uświadczy. Każde pomieszczenie jest magiczne, każde ma inny wyjątkowy styl. Pokój z sekretarzykiem, z komodą, z szafą… Z każdego z nich roztacza się piękny widok na pobliską rzekę, którą można też obserwować z zacisznego tarasu. Oryginalny wystrój i przemyślane detale, idealnie komponują się z klimatem starego Młyna.
Wszędzie jest mnóstwo książek, które aż się proszą, by zaczytać się w nich bez pamięci, w fotelu obok kominka, czy jednym z przytulnych pokoików…
Z kolei amatorów aktywnego spędzania czasu kusi malownicza okolica… Wszędzie cisza, spokój i ani żywego ducha. Tylko psy dumnie pilnują swoich podwórek. Ruszamy więc na spacer i zaraz po przejściu wyboistego mosteczka trafiamy do lasu.
Co krok widać ambony i ślady obecności leśnych zwierzaków. Pierwszego dnia podziwiamy nieco wiosenne widoki, a w niedzielę znowu przychodzi zima… Natrafiamy na mały opuszczony domek, a wrodzona ciekawość karze nam zajrzeć do środka…
Po zwiedzeniu okolicy przyszedł czas na odrobinę ekstremalnej rozrywki… Z pomostu daliśmy nura prosto do lodowatej rzeki, by po chwili schronić się w gorącej saunie. A gdy wysoka temperatura dała się we znaki, znów znaleźliśmy schłodzenie w rzece, by równie szybko wrócić do ciepełka.
Tabliczka zawieszona nad schodami w Młynie Patryki (We don’t have wifi. We talk to each other) wymownie informuje, że bardziej niż WI-FI ceni się tutaj rozmowy i wspólnie spędzony czas. Okrągły stół idealnie nadaje się do wieczornych rozgrywek w planszówki, przy lampce wina i degustacji lokalnych serów…
A jak już o jedzeniu mowa, to Pan Andrzej jest prawdziwym szefem kuchni. Na kolacje serwuje przepyszny, rozgrzewający krem z batatów z dodatkiem imbiru i makaronu naleśnikowego, do tego kurczak w orientalnym sosie i rzepa marynowana w kurkumie. A na deser? Galaretka owocowa własnej produkcji z dodatkiem śmietanki i skórki pomarańczowej… Mniam! Śniadanie to nie mniejsza uczta dla podniebienia… Puszysty humus (przygotowany z myślą o gościach nie jedzących mięsa), pasztet z kaczki z dodatkiem grzybów i kaszy gryczanej, naleśniki i konfitura pomarańczowa autorstwa Pani Bożeny.
Wszystko niesamowicie pyszne, a co ważniejsze zdrowe i bez konserwantów, bo stworzone przez gospodarzy i z lokalnych produktów. Nawet Berek, czworonożny przyjaciel domu, nie może oprzeć się zapachom i prosząco trąca nas nosem. Po bezskutecznych próbach kładzie się pod stołem i zasypia obok moich nóg…
Jeśli marzy się Wam relaks na łonie natury, bez internetu, zasięgu i wielkomiejskiego zgiełku, to Młyn Patryki z pewnością skradnie Wasze serca… To idealne miejsce by rozkoszować się pięknem przyrody, oczyścić umysł i naładować baterie. Spieszcie się, bo nie tak łatwo trafić na wolny termin! Więcej o Młynie znajdziecie tutaj.
Pssst… A jeśli tak jak my lubicie lokalne produkty bez ulepszaczy i konserwantów, to koniecznie zajrzyjcie do pobliskich Pupek! W tej wdzięcznej miejscowości mieszka Pani Dorota i jej pokaźne stadko brodatych i rogatych kózek. Nie dość, że mieliśmy okazję wytulić wszystkie zwierzaki, to zrobiliśmy zapasy pysznego sera.
Od koziego z dodatkiem czarnuszki i kurkumy, prze camembert i na bouche de chèvre kończąc. Pychota! Łapcie namiary: Dorota Matusewicz – sery kozie w Pupkach – tel. 608605887. Na miejscu znajdziecie także gliniane ptaszki, którymi możecie się poczęstować, ale pod jednym warunkiem…