Przedłużony weekend w Izraelu – jak go zorganizować, by nie zbankrutować?
Że w Izraelu jest drogo, że ceny skandynawskie, że zbankrutować można – słyszałam już od dawna. Ale skoro bilety trafiły się za 130 zł w obie strony i to od czwartku do niedzieli, to postanowiliśmy zaryzykować. W końcu często słyszę o rożnych miejscach, że nie należą do najtańszych, ale zawsze udaje nam się znaleźć jakąś rozsądną alternatywę. Tym razem nie było tak łatwo… Niemniej chcemy Wam zdradzić kilka patentów, dzięki którym udało się nam zaoszczędzić. W końcu tanie biletu to nie wszystko.
1. Transport z lotniska do centrum Eilatu
Wylądowaliśmy przed 20. Bilety na autobus 282 jadący do centrum Eilatu można dostać u kierowcy, nie mieliśmy jednak pewności ile zajmie nam odprawa i czy wystarczy dla nas miejsc, więc wcześniej wykupiliśmy bilety u innego przewoźnika (Fun Bus) płacąc 8 dolarów w obie strony. Podaliśmy kierowcy nazwę hostelu (polecam mieć wydrukowaną mapę lub adres zapisany po hebrajsku) i podwiózł nas prawie pod same drzwi. Autobus to zdecydowanie najtańsza opcja dotarcia do centrum, natomiast droga z lotniska zajmuje około godziny.
2. Tani nocleg w Eilacie
Noclegu zaczęliśmy szukać jakiś miesiąc wcześniej i wahaliśmy się pomiędzy Luxury Palace suite, a Sund and View Casa. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na ten drugi i był to naprawdę świetny wybór! Za pobyt od czwartku do niedzieli za 4 osoby zapłaciliśmy 342 dolary, czyli niecałe 100 zł od osoby za dobę i to była jedna z najtańszych opcji w całym Ejlacie. Biorąc pod uwagę wysoki standard, basen i piękny taras z widokiem na morze, myślę, że naprawdę trafiliśmy na okazję.
Zależało nam także na kuchni, w której moglibyśmy coś ugotować i ta była naprawdę bardzo dobrze wyposażona, z mnóstwem naczyń, kuchenką, piekarnikiem, mikrofalówką…
Do dyspozycji mieliśmy też pyszną kawę i herbatę oraz dystrybutor z wodą mineralną. Niby nic, a jednak coś… No bo przyjrzyjmy się cenom… Espresso w restauracji kosztuje około 10 zł. Butelka wody około 8 złotych, co daje nam łącznie (kawa i woda dla 4 osób razy 4 dni) 288 złotych… A gwarantuję, że kawa z takim widokiem smakuje lepiej, niż w jakiejkolwiek restauracji! 🙂 Z czystym sercem polecam tę miejscówkę. Sami zobaczcie…
3. Tanie jedzenie w Izraelu i przykładowe ceny
Średnia cena obiadu z którą się spotkaliśmy, to około 80-100 złotych, ale jak się dobrze poszuka, to można znaleźć coś w przedziale 20-40. W Ejlacie pysznego falafela w picie (za 18 szekli) jedliśmy na początku promenady, przy kompleksie gastronomicznym, zaraz obok BurgersBaru. Nazwy nie powtórzę, bo wyglądała tak jak na zdjęciu po prawej… 🙂
Do zamówienia dostaliśmy także frytki i zestaw przystawek do wyboru. Z kolei po drugiej stronie ulicy, zaraz obok lodziarni, znajdziecie pizzę za 39 szekli. Może nie za duża, ale naprawdę bardzo smaczna i w sam raz dla 2 osób.
Wzdłuż promenady można także znaleźć sorbety za 5 szekli i mrożoną kawę za 10. Z kolei gałka loda to 16 szekli. Poniżej kilka przykładowych cen ze sklepów:
Hummus – 15 szekli
Piwo – 15 szekli
Lód na patyku 12 szekli
Chleb – 10 szekli
Krakersy – 12 szekli
Chipsy – 20 szekli
Makaron – 10 szekli
Jogurt – 6 szekli
Jaki wniosek? Albo się z tym pogodzić, albo nie jeść (tej opcji nie polecam :)), albo zrobić małe zapasy. I o ile nie polecam zabierania ze sobą połowy lodówki, czy śmieciowych chińskich zupek, to kilka przemyślanych produktów naprawdę może zrobić różnicę. My na przykład na śniadanie najchętniej jemy owsiankę, więc zapakowaliśmy kilka saszetek. Do tego batony z musli, trochę słodyczy, ulubione kabanosy i przekąska gotowa! 🙂
Pamiętajcie też, że lecąc z Polski do Izraela, obowiązują nas ceny bezcłowe. Jeśli więc lubicie wysokoprocentowe alkohole, a podróżujecie tylko z bagażem podręcznym, to warto się w nie zaopatrzyć na lotnisku. Butelka 0,5 orzechowej Soplicy na lotnisku, to nieco ponad 20 zł, natomiast w Izraelu podobne trunki kupicie za około 100 złotych. Z kolei za wino zapłacicie 30 zł, a piwo około 15 zł.
4. Atrakcje Eilatu i okolic
Nasz pobyt w Izraelu był stosunkowo krótki, ale mieliśmy plan, żeby jeden dzień przeznaczyć na wycieczkę do Jerozolimy, jeden na relaks na plaży, a kolejny na zwiedzanie Timna Parku lub Czerwonego Kanionu. Ostatecznie wybraliśmy oddalony o 20 km Czerwony Kanion i od niego zaczęliśmy nasz pobyt.
Żeby go zwiedzać nie trzeba wypożyczać samochodu, za to idealnie nadaje się na kilkugodzinny trekking. Wstęp do kanionu jest darmowy, a do wyboru mamy kilka szlaków, o różnej długości. Można tam dojechać autobusem numer 392 za 12,5 szekla. Warto pamiętać, że w soboty autobus nie kursuje, a w piątki jeździ tylko raz o 6 rano, dlatego ostatecznie musieliśmy zamówić taksówkę. Nie jest to najtańsza opcja, ale w podziale na 4 osoby wyszło po 60 szekli w obie strony. Do jej zamówienia korzystaliśmy z tej strony – po rezerwacji online zadzwonił do nas kierowca, z którym ustaliliśmy godzinę odjazdu i powrotu. Cena widoczna jest już przy rezerwacji, więc nie ma możliwości naciągnięcia turystów. Na miejscu zaopatrzyliśmy się w darmowe mapki, schowane w skrzynce obok drogowskazów i ruszyliśmy przed siebie, wybierając najdłuższy, 3 godzinny szlak.
Pustynna droga z czasem zamieniła się w kolorowe kamienne formacje, by po chwili zaprowadzić nas do wąskich skalistych korytarzy. Gdzieniegdzie przy stromych podejściach można było znaleźć drabinki i poręcze, ułatwiające trasę.
Krajobraz zmieniał się wraz z wysokością, prowadząc nas przez malownicze urwiska i labirynty porozrzucanych skał. Po drodze oprócz wygrzewających się na słońcu jaszczurek, spotkaliśmy także uroczego góralka przylądkowego, przypominającego przerośniętą świnkę morską…
Chwilami okolica wyglądała jak Sawanna, czy Wielki Kanion, a innym razem przenosiła nas w księżycowy lub pustynny klimat. Jedno nie ulega wątpliwości – było różnorodnie i pięknie!
Następnego dnia, z racji ograniczonego czasu, zdecydowaliśmy się na zorganizowaną wycieczkę do Jerozolimy. Ostatecznie przekonała nas stosunkowo niska cena, wizyta nad Morzem Martwym w programie i chęć zobaczenia jak najwięcej w krótkim czasie. Całodniową wycieczkę do Jerozolimy można znaleźć już za 50 dolarów np. tutaj (pamiętajcie, że rezerwacja obowiązuje dopiero po dokonaniu opłaty). Wyjechaliśmy po 5 nad ranem, a wróciliśmy po 22, także dzień wykorzystaliśmy maksymalnie. Do naszej dyspozycji była prywatna plaża nad Morzem Martwym, z przebieralnią i prysznicami. Mieliśmy godzinę, żeby nacieszyć się zdrowotną kąpielą. Woda była tak słona, że nawet Ci, którzy nie potrafią pływać, z łatwością unosili się na powierzchni. Kryształy soli na pierwszy rzut oka wyglądały jak śnieg…
Stamtąd ruszyliśmy prosto do Jerozolimy, gdzie zwiedziliśmy wszystkie najważniejsze miejsca Ziemi Świętej. Komorę śmierci Jezusa, Skały Golgoty, kamień namaszczenia i Ścianę Płaczu. Spacerowaliśmy po wąskich uliczkach, dzielnicach różnych narodowości i zatłoczonym targu, pełnym kolorów i zapachów…
Ostatni dzień przeznaczyliśmy na słoneczny i wodny relaks… Internety podają, że wstęp na niektóre plaże w Eilacie jest płatny, jednak my się z tym nie spotkaliśmy, a rozbiliśmy się w samym centrum. Jedynie jeśli ktoś chciał poopalać się na leżaku, to musiał zapłacić 12 szekli za cały dzień, czyli całkiem znośnie. Choć same plaże były dość kamieniste, to widoki w tle zapierały dech… Do wody, ze skalistego brzegu, prowadziły drewniane pomosty, z których można było podziwiać gromadki jeżowców, kawałek dalej zaczynała się piaszczysta plaża. Marek miał także okazję posnorkować. Oddalając się od brzegu można było zobaczyć kolorowe rybki i rafę koralową, nieco już wymarłą, ale wciąż piękną.
Myślę, że jak na 3 doby udało nam się naprawdę sporo zwiedzić, nie wydając przy tym fortuny. Jaki z tego wniosek? Wystarczy rozsądnie zaplanować swoją podróż i dokonywać przemyślanych wyborów. Mam nadzieję, że nasze wskazówki chociaż trochę Wam w tym pomogą. Powodzenia! 🙂
Komentarze
Cześć.
napisz proszę w jakim miesiącu byliście ? czy na początku tego miesiąca czy na końcu ?
Dziękuję i pozdrawiam
Tomek, byliśmy 14 – 21 grudnia 🙂