Rejs na Catalinę – dominikański raj na Morzu Karaibskim.
Jeśli zapytacie kogokolwiek, kto był na Dominikanie, co warto zobaczyć, niemal jednogłośnie usłyszycie – Saona! I owszem, bo to jedno z piękniejszych miejsc w kraju, jednak nie wszyscy wiedzą, że Saona ma nieco mniejszą, ale równie piękną siostrę – Catalinę. Małą, bezludną wysypkę, położoną na krystalicznych wodach Morza Karaibskiego… Ten opis wystarczył, żebyśmy zapragnęli się tam znaleźć, dlatego ruszyliśmy na podbój Cataliny. Na miejscu zastaliśmy 9 km kwadratowych raju… Ale od początku 🙂
Poranna pobudka, szybkie śniadanie… Koło 8 przyjeżdża po nas bus i ruszamy w stronę portu w Bayahibe. Drogę umila nam Dominika, opowiadając o różnych dominikańskich (jak na Dominikę przystało 🙂 ) ciekawostkach. Z kolei o dobre nastroje uczestników od samego rana dba Eliasz i częstuje nas rumem (nazywając go pieszczotliwie witaminą eR) i mamajuaną (mieszanką korzeni, ciemnego rumu, wina i miodu). Z plaży w Bayahibe motorówką płyniemy na katamaran, gdzie zaczyna się prawdziwy relaks…
Słońce, wiatr we włosach, zimne drinki i tańce w rytmie dominikańskich hitów. Nawet ja dałam się namówić na taneczne wygibasy… 🙂
Po drodze robimy przystanek na snurkowanie. Zakładamy kamizelki, płetwy, maskę z rurką i wskakujemy prosto w turkusową otchłań… Podziwiamy podwodny świat, pływamy z kolorowymi rybkami o długich nosach i fikuśnych kształtach. To niesamowite uczucie znaleźć się w środku takiej podwodnej ławicy. Podobno najpiękniejsze rafy koralowe znajdują właśnie w okolicach Cataliny, jeśli więc lubicie snurkować, warto się tu wybrać. Potem płyniemy prosto na wysypkę. Już z odległości kilkuset metrów wiedziałam, że jesteśmy we właściwym miejscu – widoki jak z pocztówki 🙂
Catalina od razu skradła nasze serca. Kameralna, zielona i dzika. Relaks na tej uroczej wysepce rozpoczęliśmy od tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli… Nieeee… Nie od zwiedzania (to jest na drugim miejscu). Od obiadu! 😀
Świeża rybka, kurczak, soczyste owoce, sałatki… Zaczęłam się zastanawiać, czy po tych pysznościach nadal będę mogła pokazywać się w bikini. 🙂 Pobliskie parasole, leżaki i open bar były do naszej dyspozycji, więc można było odpoczywać do woli.
Dominika miała oko na nasze rzeczy, więc mogliśmy spokojnie oddawać się słoneczno-wodnym kąpielom.
A gdy pływanie nam się znudziło, założyliśmy maski i zaczęliśmy podziwiać podwodne życie. Oprócz koralowców udało mi się wypatrzeć ogromną muszlę ze ślimakiem w środku. Przetransportowałam ją z dala od brzegu, żeby nie trafiła w ręce jakiegoś nieodpowiedzialnego turysty i jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w żyjątko. Muszę przyznać, że zobaczenie czegoś takiego w naturalnym środowisku, a nie na sklepowej półce, to coś naprawdę niesamowitego! Przy brzegu można było znaleźć sporo takich kolorowych skorupiaków, ale w maleńkich rozmiarach.
Po kąpieli poszliśmy na spacer, żeby poznać dalszą część wyspy. Wystarczyło oddalić się o kilka minut od głównej plaży i mieliśmy całe wybrzeże na wyłączność… Natura, morze we wszystkich odcieniach turkusu, a pod stopami miękki piasek. Nic tylko schować się z drinkiem pod jedną z palm lub w cieniu pobliskich drzewek.
W drodze powrotnej znów oddajemy się rozrywkom na katamaranie, do którego podpływamy motorówką. Cóż to była za wesoła podwózka… Na prośbę męskiej części załogi, pan za sterem pokazał prawdziwą moc silnika 😀
A na katamaranie błogość i sielanka 🙂 Jedni odpoczywają w cieniu żagli, inni łapią promienie zachodzącego słońca, a ja delektuję się pięknymi widokami. Zmęczeni, ale szczęśliwi wracamy do hotelu regenerować siły na następne przygody. Jeśli koś z Was będzie na Dominikanie, to szczerze polecam Catalinę. Zwłaszcza tym, którzy preferują kameralny relaks, w nieco leniwym tempie lub szukają alternatywy dla Saony. W ramach wycieczki uczestnicy mają zapewniony transport, wyżywienie, ubezpieczenie, sprzęt do snurkowania, rejs katamaranem, opiekę polskiego przewodnika, no i ciągły open bar. :). Jeśli i Wam marzy się taka rajska przygoda, to kontaktujcie się z Krzyśkiem. Udanych wojaży! 🙂
Komentarze
super miejsce! W marcu wybieramy się na Dominikanę i mam nadzieje że będziemy mieć równie fajne doswiadczenia 🙂
Super, zazdroszczę, że to jeszcze przed Wami! 🙂 Koniecznie odwiedźcie Catalinę, a doświadczenia gwarantowane! 🙂
Wybieram się w grudniu na Dominikanę, czy rezerwowaliscie wycieczkę wcześniej w biurze podróży czy może warto kupić na miejscu? Pozdrawiam
Dorota, my przed przyjazdem kontaktowaliśmy się z Krzyśkiem Jachymem z TropicalSun i on nam organizował wycieczki – bardzo polecam 🙂